Rano do pracy ulubioną trasą, aż tu nagle przy wyprzedzaniu innego rowerzysty,gościu zmienia kierunek jazdy i prosto mi pod koła. Niestety nie miałem wyboru, albo ostre hamowanie lub zderzenie ze znakiem. Wybrałem opcję numer jeden i skończyło się dachowaniem, przeleciałem przez kierownicę. Na szczęście nic poważnego się nie stało,ja zdarta noga, łokieć i ból ramienia, a rowerek bez zadrapań i to jest dziwne bo upadek naprawdę wyglądał masakrycznie. Oczywiście facecik w imponującym tempie uciekł. Powlokłem się do pracy i jakoś przetrwałem dzień, ale wieczorem nie wracałem rowerem bo czułem się jakby walec po mnie przejechał, udałem się za to na rehabilitację no i poskutkowało. Rano czułem się jak nowo narodzony. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Pozdrawiam.
Jadąc rano po mieście wpadłem na pomysł wyjazdu i odwiedzenia bardzo miłej osoby w Toruniu. Nie zastanawiając się zawróciłem i pomknąłem do Torunia i to główną trasa. Przez Fordon-Strzyżawę-Górsk-Rozgarty-Toruń.Na miejscu zjadłem hot doga i podjechałem do pracy Anoli.Potem ścigaliśmy się ja rowerem Anoli samochodem. Trasa po Toruniu w szczycie, dystans 13 km. Uwierzyć nie mogłem, ale wygrałem. Korki zrobiły swoje i pomogły mi. Wycieczka była super, trasa wspaniała, a pogoda wyśmienita. Pozdrawiam.
Po południu wybrałem się w odwiedziny do znajomych.Pogoda przepiękna, trasa też. Powrót wieczorem jak zwykle zapomniałem lampki przedniej i trzeba było po omacku jechać. Pozdrawiam.